Gościem odcinka jest Piotr Kantorowski – radca prawny, współwłaściciel Kancelarii Prawnej Kantorowski, Głąb i Wspólnicy, ekspert w zakresie prawa własności intelektualnej i prawa autorskiego.
Sprawdź czy marketing Twojej firmy jest legalny! | Odc. 23
Marketing kojarzy się z kolorowymi kampaniami i kreatywnymi działaniami. Co może zatem pójść nie tak? A no może i to wiele, jeśli marketerzy nie będą przestrzegali przepisów! Chodzi tu o chociażby – skrupulatnie analizowane przez UOKiK – oznaczanie płatnych współprac z influencerami, ale nie tylko. Sprawdzamy skąd czerpać legalne i bezpieczne zdjęcia do swoich katalogów czy social mediów. Przyglądamy się nieprawdziwym opiniom w internecie. Prześwietlamy też temat reklamowania produktów i usług branży beauty, bo w tym temacie sporo się zmieniło!
Chcesz poczytać więcej na ten temat? Zajrzyj do artykułu o ustawie o prawach konsumenta.
W tym odcinku dowiesz się:
- Skąd pozyskiwać legalne zdjęcia
- Co grozi Ci za kupowanie fake’owych opinii w internecie
- W jaki sposób reklamować biznes w branży beauty
Kamil Nowak: Marketing firmy to nie tylko kreatywne kampanie, programy rabatowe czy współpraca z influencerami. To również żmudne konstruowanie umów, skrupulatne czytanie przepisów, no i negocjowanie warunków. Warto się temu dokładnie przyjrzeć, bo za niedopełnienie obowiązków grożą wysokie kary. Legalność współprac, ich oznaczanie, a także inne aspekty prawne marketingu: Właśnie o tym będziemy rozmawiali.
Moim i twoim gościem w podcaście Przyspiesz Biznes będzie dzisiaj Piotr Kantorowski – Radca prawny, współwłaściciel kancelarii prawnej Kantorowski, Głąb i Wspólnicy. Piotr jest ekspertem w zakresie prawa, własności intelektualnej i prawa autorskiego, a dzisiaj będziemy przyspieszać biznes i rozmawiać o marketingu, a dokładnie o karach za niedokładny marketing. Cześć Piotrze!
Piotr Kantorowski: Cześć, Witam cię. Witam ciebie, mój drogi widzu.
KN: Ten marketing nam się kojarzy tak kolorowo. Kojarzy nam się z kampaniami, kojarzy nam się z tą taką pozytywną stroną, ale często nie patrzymy, że za tym, za tą piękną stroną marketingu, jest też wiele umów, wiele sprawdzania, albo dobrze, żeby było wiele tego sprawdzania… i wieloma umowami obwarowana, ta nasza współpraca! Ponieważ inaczej może się pojawić kara. I to już chociażby w przykładach, w przykładzie pobierania zdjęć, No, bo chyba nikt kto nas słucha nie robi tak, że wchodzi do wyszukiwarki Google i nie pobiera pierwszego lepszego zdjęcia, tylko dlatego, że mu się podoba. Raczej korzystamy z jednak z tych stocków, czyli tak zwanych takich magazynów zdjęć, tych baz zdjęć, gdzie możemy je pobrać. No, ale nawet tam możemy natrafić na problemy.
PK: To ja zacznę może od tego, że chyba po raz ostatni końcówką 2019 roku słyszałem od kogoś, że on… Wiesz, że można pobierać, tylko te zdjęcia, które się wyświetlają, Jak się wpisze dane hasło w googla i da się tam grafiki. To jest w ogóle nieprawda, ale to chodzi o to, że ta świadomość prawna co do tego, co można a czego nie można robić w oparciu o zasoby Internetu cały czas rośnie, ale jakby na przestrzeni kilku lat to
– Zaczynało z niskiego poziomu.
– Znaczy ująłbym to w ten sposób, że końcówka zeszłego wieku i początek obecnego. No, to wszyscy wiedzieli, czemu służy Internet, ale to jakby z legalnością, z jego korzystania nie miało nic wspólnego. W tym momencie jest bardzo duża świadomość prawna, ale dalej łatwo się potknąć, Czasem przez nieuwagę, czasem przez nieuczciwość innych osób. Tutaj, jakby zaczynam już nawiązywać do tego drugiego elementu twojego pytania: skąd brać zdjęcia? No, najpewniejsze to jest twój telefon. albo aparat, jeżeli się je robi samodzielnie. Ale to też nie daje gwarancji, bo tam zawsze może być wizerunek, do którego nie mamy zgody, ewentualnie jakiś element architektury, który też jest objęty w niektórych przypadkach. Cudzym prawem, o tak to określę, najogólniej. Natomiast zmierzam w tym kierunku, że nawet obecnie mamy w kancelarii taką sprawę, gdzie klient pobrał zdjęcie ze stocka, który jakby w pewien sposób sugerował co najmniej, że zdjęcia na nim zamieszczane są tam legalnie zamieszczone i można je pobierać i na określonej licencji wykorzystywać. I klient, z tym przekonaniem, tak właśnie zrobił. A okazało się, że po 2 latach od wykorzystania tego zdjęcia pojawiły się roszczenia od… Z jednej strony autorki zdjęcia, a z drugiej strony od modelki, która na tym zdjęciu była. I cóż no. Po przeanalizowaniu samego zgłoszenia roszczeń, klient nie miał wątpliwości, że faktycznie no, okazuje się, że ktoś na ten stock wrzucił zdjęcie, które nie powinno się tam znaleźć. Tak przynajmniej wynikało z całego opisu. No, pytaniem otwartym pozostała kwota, bo jakby i to, czy aby na pewno w tej konfiguracji, w której się znaleźliśmy w procesie, to ten co dochodzi tych roszczeń, to jest uprawniony. Ale to zostawmy te szczegóły. Chodzi bardziej o ukazanie tego ogólnego schematu, że kurczę… Z prawami autorskimi jest ten problem, że nie ma przynajmniej w Polsce, bo być może są inne kraje gdzie taki rejestr funkcjonuje. Nie ma takiego rejestru, który by nam pozwalał w sposób niebudzący wątpliwości- nawet budzący wątpliwości też nie ma – zweryfikować, czy my z danego zdjęcia możemy korzystać czy nie. Natomiast no, życie na tym polega, że ryzyko mniejsze lub większe, praktycznie zawsze jest
– I zasada zaufania do jakiejś instytucji..
– I myślę, żeby kierować się przede wszystkim tym, że jak korzystamy ze zdjęć ze stocka. No, to niech ten stock ma jakąś określoną renomę, żeby to nie były jakieś stocki z darmowymi zdjęciami, na których w ogóle nie wiadomo, co i skąd się znalazło. Tutaj pojawia się kolejny problem, bo problem polega też na tym, które zdjęcie jest, a które nie jest utworem. No, mogę powiedzieć z całą pewnością, że w orzecznictwie jest niekwestionowanym, że zdjęcia dowodowe nie są utworem, tylko do wszystkich pozostałych jest daleko idąca niepewność, ale idąca w kierunku jednak większej szansy na to, że będzie uznane to przez sąd za utwór, bo jest obecnie taka dość powiedziałbym, linia liberalnego traktowania tego co tym utworem jest tak w dużym uproszczeniu. Bo nie, nie chcę wchodzić w szczegóły utwór powinien być kreatywnym i twórczym przejawem działalności człowieka. Dobra, to odpada nam jeszcze zdjęcie zrobione przez Makaka. No tylko, czasem też trudno odróżnić, bo ostatnio nawet gdzieś tam miałem taką bardziej powiedzmy, prawniczą możliwość podzielenia się moimi spostrzeżeniami odnośnie tego, czy powinna być ta liberalna wykładnia tego pojęcia, utwór, czy może w tym świecie cyfrowym, gdzie każdy może wziąć smartfona, zrobić zdjęcie i to zdjęcie najczęściej wygląda ładnie powinniśmy, jednak wymagać trochę więcej od tego, żeby coś za ten utwór uznać. To zabrałem sobie takie zdjęcia zrobione przez kamery przemysłowe i fotopułapki. I naprawdę dobre to były zdjęcia. Podejrzewam, że pewnie niejeden niewprawiony fotograf początkujący mógł takich nie zrobić. Więc no, tu się pojawia… …masa problemów
– Masa problemów i takich zagwozdek to oczywiście, że się pojawia, natomiast upraszczając gdzieś, starając się naprowadzić to pytanie, z tą odpowiedzią, z tą twoją radą rozumiem: sprawdzone stocki, sprawdzone miejsca, takie bazy ze zdjęciami jak największa renoma, jak największe zasoby, uznana Marka. No, wtedy mamy dużo duże prawdopodobieństwo, że po prostu, jak zapłacimy, to z tego zdjęcia możemy skorzystać legalnie.
– No, i też bym powiedział, może w ten sposób, że jeżeli to zdjęcie jest wykorzystywane do jakiejś bardzo drogiej kampanii, marketingowej, no już, abstrahując od tego, że, raczej do bardzo drogiej kampanii marketingowej nikt nie bierze zdjęć ze stocka, No, ale to wtedy warto mieć umowę podpisaną z fotografem, albo przynajmniej mieć go jakby w zasięgu jednej umowy dalej. Czyli mamy z agencją marketingową, która ma z tym fotografem, żeby te prawa autorskie, żeby móc sobie przeanalizować, czy na przykład już w takim wariancie nie stockowym możemy chcieć nabyć majątkowe prawa autorskie do zdjęcia na określonych polach eksploatacji, czyli jakby tam nazwijmy też najogólniej miejscach i sposobach wykorzystywania tego utworu. No i tu no co mamy w naszej umowie, to wiemy, bo ją mamy podpisaną, o ile oczywiście mamy, ale bez podpisania umowy, i to w formie pisemnej, tych praw autorskich, majątkowych nie nabędziemy. To jest konieczny element. Ale żeby zobaczyć, czy agencja która ma z nami umowę, ma analogiczną umowę z fotografem. No to Warto mieć właśnie tego fotografa, no, zatrudnionego bezpośrednio pod agencję, a nie w jakimś łańcuszku jeszcze 10 czy 15 innych podwykonawców, bo wtedy weryfikacja tych umów staje się. Coraz bardziej newralgiczna, a na końcu się okaże, że ktoś tam na pewnym etapie tego łańcuszka, na przykład, podpisał umowę sprzecznie z zasadami reprezentacji.
– Tak się oczywiście może wydarzyć. Zostawmy może te zdjęcia, ale w takim razie chwilę na boku, chociaż pewnie w jakiś sposób będziemy do nich wracać. No, bo żyjemy w czasach takiego influencer marketingu. Państwo na pewno też obserwują pewne osoby, osobistości w Internecie. Które to jakby są liderami opinii publicznej, w jakiś sposób wykreowanymi no, i dostają paczki ze współpracą z jakimiś elementami, które w ramach współpracy otrzymują, czy to jako prezent, czy to do przetestowania. I oczywiście to, że te współpracy muszą być oznaczone po stronie tego odbierającego, czyli tego influencera, to dobrze wiemy. Ale czy my jako firma, wysyłając taką paczkę no musimy to gdzieś zapisać, zgłosić, jakoś się z tego rozliczyć. Jak to wygląda ta współpraca po tej naszej stronie, czyli tej firmy, która przekazuje taką paczkę?
– Dobra, to zanim o tym. To ja bym tutaj trochę większy nacisk położył na to co wiadomo, a co nie wiadomo, bo nie dalej jak końcem października zeszłego 2022 roku pojawiły się rekomendacje prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów dotyczące właśnie oznaczania współpracy między markami, a influencerami, gdzie przez influencera prezes urzędu rozumie w zasadzie każdą osobę, która potencjalnie wywiera jakiś wpływ na swoich odbiorców, Czyli ten, nie musisz mieć miliona subskrybentów czy tam obserwujących twój profil, to się od tego te rekomendacje zaczynają, że równie dobrze to może być 100 osób i Ja bym powiedział, że wcale kwestia oznaczeń tych postów i współpracy to nie jest taka ani intuicyjna, ani totalnie prosta. A już na pewno nie jest przestrzegana aż tak, jakby można było zgadywać po tym, że tuż przed rekomendacjami pojawiły się 4 postępowania wszczęte przez prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przeciwko firmie i Influencerom w związku z brakiem jego – w sensie Prezesa Urzędu Ochrony, prezesa UOKiK w skrócie mówiąc – prawidłowym oznaczeniom. Tych postów i tutaj, bo zacząłeś od testów i prezentów. no, i zgodnie z tymi rekomendacjami, to jeżeli to jest prezent, to powinniśmy oznaczyć, że to jest prezent w poście, a wtedy nie oznaczamy wcale płatną współpracą. Ale znowu z 2 strony: Jeżeli to jest prezent, to tutaj nie zawieramy żadnej umowy. Bo na prezent nie ma umowy. Prezent się albo dostaje, albo nie dostaje. Jak już mamy umowę to nie będziemy mieli prezentu. Prezent i ta formuła oznaczenia wiąże się też z tym, że dostajemy coś od Marki i oczywiście, jakby nazwijmy, to, moralnie się czujemy do tego, żeby się odwdzięczyć, pokazać albo przynajmniej napisać, że to jest najgorsza rzecz, jaką się w życiu dostało, ale napisać w tych internetach. Nomen omen, miałem kiedyś poradę to chodziło konkretnie o książkę. Już nie będę tutaj wymieniał jaką, zwrócił się do mnie ktoś z pytaniem: co może zrobić, bo na grupie, jakby totalnie z grupą docelową jego książki, ktoś, taki piękne zdjęcie – na pewno było utworem- wrzucił, gdzie ta książka była, wrzucona pod nogę od stołu i Komentarz był mniej więcej taki: że do tego conajwyżej się to nadaje i może to jest dziwne, ale ja poradziłem, żeby nic nie robił, i to był piątek wieczorem… Znaczy, żeby nic nie robił, żeby „poczekajmy, co się będzie działo, bo jakaś taka ostra interwencja niekoniecznie tu w tym wszystkim mu PRowo się przysłuży”. O, to może tak była pełna moja rekomendacja. A w poniedziałek rano on mi pisze, że on mi jest MEGA wdzięczny za poradę, żeby nic nie robić. Bo przez Weekend sprzedało się kilkaset egzemplarzy właśnie dokładnie po tym poście, że to się okazało być najlepszą reklamą, bo ludzi chcieli sprawdzić, czy jakby podzielają to zdanie, czy nie podzielają, więc czasami jakby różnie, to w tym wszystkim bywa. Ale do brzegu zmierzając: no, to w takiej sytuacji nie podpisujemy żadnej umowy. Przy testach pewnie byłoby dobrze podpisać umowę: No, bo potem: no, jakby, spierajmy się z tymi influencerem, czy on to dostał w prezencie czy do testów. No, jednak lepiej mieć to gdzieś podpisane. A finalnie jest też kwestią istotną, czy w danym przypadku my to powinniśmy rozliczyć podatkowo. Jak to powinniśmy rozliczyć podatkowo. Z całą pewnością jest też inaczej przy drobnych prezentach pod tytułem… Nie wiem… Książka, możliwość przetestowania jakiegoś tam e-learningu, płyta z muzyką, chociaż kto.. Nie, no melomani, na pewno dalej na płytach
– na winylach…
– No, winyle to już w ogóle odrębny temat. Natomiast, takie małe prezenty, to jest jedno, ale, przecież ilu influencerów dostaje do przetestowania jakieś… Ja nie jestem znawcą motoryzacji, to się nie pokuszę, No ale wypasione fury, które kosztują milion wzwyż i samo ich wynajęcie na nie wiem tydzień, dwa czy miesiąc, to są setki tysięcy złotych a dostają to do testów żeby nagrać z tym film na Youtuba. Także tu, jak najbardziej podpiszmy umowę. A jeśli wchodzimy z influencerem we współpracę, no, to moim zdaniem umowa…znaczy tak: no, nie ma takiego przepisu, który mówi, że jak tej umowy nie podpiszemy. To… Znaczy w sensie: zawrzemy ustną umowę, bo to może bardziej wybrzmi: to taka ustna umowa jest nieważna. No jest ważna! Tylko problem polega na tym, że w zasadzie. wiem z doświadczenia, że w większości rzeczy w ogóle nie ustalimy między sobą. No, bo pierwsze podstawowe pytanie: jak ten influencer robi sobie, Dajmy na to zdjęcie na Instagram. W związku z tym, co ma promować. To czy my to zdjęcie, możemy dać potem u siebie na profilu, i to nie jako share w ramach funkcjonalności aplikacji, tylko pobierając, i nawet czy możemy mu powiedzieć, że „wyślij nam, proszę na maila? No, bo jak ściągniemy to z facebooka czy z Instagrama, to będzie gorsza jakość, a my chcemy mieć w dobrej jakości”. No, tego nie ma uregulowanego. Znikąd to nie wynika. . No, bo umówiliśmy się, że influencer Wrzuci 4 Posty. Druga Rzecz, doprecyzowanie kwestii wynagrodzenia też często to jest tak – no wiem jakby z doświadczenia- że albo wynagrodzenie jest ustalone, ale nie do końca wiadomo za co, w sensie czy nie ma takiego. minimum rzeczy, które ma być zrobione, określonych, albo czasu, w którym to ma być zrobione. No, a, w marketingu timing, myślę ma duże znaczenie. Już tam nie mówię o real time marketing, Gdzie to odwoływanie się do tych bieżących wydarzeń, No, to konieczne jest, ale zawsze w kampaniach ten czas timing ma duże znaczenie. Kolejna rzecz w związku z rekomendacjami: No, to jak prezes UOKiK rekomenduje, jak oznaczać to rekomenduje też, żeby odwoływać się do tych rekomendacji w umowach zawieranych z influencerami. Ja ujmę to w tych kategoriach. Mógłbym dyskutować, i to na poziomie merytorycznym, czy wszystkie z tych rekomendacji są jakby must have czy najlepszymi praktykami. Ale niewątpliwie, jak ktoś nie chce mieć problemów, inwestować w analizy prawne, czy tak można czy nie można, bo duża Marka, to może, niekoniecznie na zasadzie własnej intuicji. Tu zadziała, tylko zleci prawdopodobnie prawnikowi, żeby przeanalizował, czy jak influencer to tak tak zrobi, to jest to zgodne z przepisami? Jeżeli tu nie chcemy inwestować, no, to też żeby wprowadzić gdzieś te postanowienia dotyczące rekomendacji. No, to umowa, czy ta umowa musi być jakby na piśmie, tam piórem czy długopisem. No, pewnie może być w dzisiejszych czasach chwil przez jakiś podpis elektroniczny nie kwalifikowany czyli równoznaczny z podpisem, takim zwykłym pisemnym, także może być podpisana, chyba, że chcemy mieć majątkowe prawa autorskie do tego, co stworzy influencer. No, to wtedy musi być forma pisemna, ale to też wychodzi najczęściej jak się zaczyna, Tak z mojej perspektywy, jak się zaczyna z klientem rozmawiać przy pisaniu umowy.
– Chciałem zapytać też o ebooki, bo często pojawiają się w Internecie takie Ebooki, które mają nam dać dostęp do jakiejś wiedzy. Jest to paczka wiedzy w postaci dokumentu pdf na przykład, albo w postaci iluś tam plików skonsolidowanych w taką jedną paczkę. Darmowa, bezpłatna wystarczy podać maila. No, czyli w sumie taka bezpłatna to ona nie jest, bo, jednak w jakiś sposób sprzedajemy za tego ebooka swoje dane. Czy to jest legalne?
– Na tak dużym poziomie ogólności pytania: tak, to jest legalne, ale ale.. Ale i tutaj doprecyzowuje, jakby w tym momencie w związku z wdrożeniem do Polski omnibusa tam się pojawiły też przepisy, które dotyczą tego, że jeżeli coś poza tym produktem jeszcze firma chce od tego pobierającego, to tam się stosuje ustawe o prawach konsumenta, ale w ogóle to tu mamy RODO i w RODO jest taka jedna podstawowa zasada, że zgoda na przetwarzanie danych osobowych musi być dobrowolna. No i pytaniem otwartym jest, raczej z odpowiedzią negatywną, Czy jeżeli piszemy, że jakby te dane trzeba zostawić, żeby dostać ebooka, czy ta zgoda będzie dobrowolna… Rekomendowaną taką najlepszą praktyką jest powiedzenie, że tu jest ebook. Chcesz go za darmo? Podaj swoje dane. Nie chcesz podawać swoich danych, Kup go. Wiadomo w obu przypadkach podasz dane, tylko jakby zakres możliwości korzystania z tych danych będzie różna. Ale też tu wchodzą jeszcze dalsze kwestie, bo fajnie, że ktoś ma dane. Tylko, czy może z nimi coś robić? Bo taki newsletter w zasadzie najczęściej będzie stanowił informację handlową no bo jakieś tam treści, nawet promujące naszą markę, już nie muszą być konkretne produkty, tam będziemy dawać. Najczęściej będzie też podchodzić pod… Jeżeli tam coś sprzedajemy, pod marketing bezpośredni z ustawy Prawo telekomunikacyjne, więc tu się nam pojawia jeszcze kwestia tego, żeby nam ktoś wyraził zgodę na na tą informację handlową. Tam trzeba też odpowiednio klauzulę sformułować taką. Tam nie musimy checkboxów dawać, chyba, że zgody wyrażamy na ten marketing, Na przykład w ecommerce. Jeżeli to jest w ramach procedury zakupowej, to checkboxy jak najbardziej. Ale przy takim zapisie na newsletter czy ebooku, to najczęściej da się to skonfigurować korzystając, tylko z wyraźnego działania potwierdzającego, czyli krótko mówiąc, że ktoś wpisuje swoje dane i klika jakiś przycisk, a kontekst tego jest oczywisty, bo zapisuję się na newsletter, na przykład. Więc tak jest to legalne, ale jakby za tą legalnością stoi jeszcze masa innych rzeczy, które trzeba, trzeba spełnić, żeby było to nie tylko legalne w ogólności, ale w naszym konkretnym przypadku też legalne. I tu uczuliłbym też na to, że no… Bo to się wydaje… Ładnie będę się starał powiedzieć błahostką: tak, to będzie to ładne słowo. I niby nic z tego nie powinno wynikać. No, bo ile osób ma to w ogóle zrobione źle? Natomiast tu bym się 3 razy zastanowił, bo pewnie ci, którzy działają w Internecie, to zauważyli, że zmieniają się te banery cookiesowe z takich okazji, albo jeszcze w ogóle na jakieś takie nagle rozbudowane tam: zaakceptuj wszystkie ustaw i różne suwaki. I to Wszystko jest wynikiem takiego jednego postępowania wszczętego przez prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. To postępowanie wiązało się właśnie z przetwarzaniem danych osobowych jakby w oparciu o odwiedziny. Na stronę i ten banner cookies, a jeszcze, pech chciał, że trafiło na firmę, która – znaczy pech tak obustronnie, bo zaraz historię dopowiem – zajmowała się wdrożeniami RODO, między innymi. Tam kara była bardzo jak na ten organ, bardzo taka nietypowa, bo tam było, tylko upomnienie. Natomiast przez to właśnie, że ta firma- no PRowo, jej to chyba nie grało- w sposób oczywisty odwołała się tam w ogóle wykazała w tym odwołaniu, że nie zostało zbadane, Czy te dane to w ogóle były dane osobowe, To, co ona zbierała i szereg innych rzeczy. Tam sprawa na moją wiedzę jest na biegu. Wojewódzki Sąd Administracyjny uchylił decyzję prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, Natomiast Wszyscy jednak – znaczy wszyscy może nie- ale spora część Internetu doszła do przekonania, że taniej ich wyjdzie, wdrożyć ten bardziej zaawansowany i rozbudowany baner cookiesowy niż zapłacić potem za obsługę całego takiego procesu, sporu z PUODO i jeszcze ewentualnie liczyć się z karą, która no przy pierwszym przewinieniu. – Przyznam, że już mi umknęło, Czy to powiedziałem – to było upomnienie, tylko. Natomiast No przy 2 czy 10. To nie zakładam, że to będzie tylko upomnienie, jeżeli… Tam jakby jest masę problemów prawnych, szczególnie przez tą naszą dziwną regulację, że tu otóż się pojawia. w Prawie telekomunikacyjnym taki przepis, że można pewne rzeczy, w tym właśnie między innymi cookiesy ustawić poprzez ustawienia przeglądarki, co by eliminowało konieczność udzielania takich indywidualnych zgód. No, nijak się to ma do pozostałych regulacji. Ale tu mówię: nie wchodząc w szczegóły, mamy zagmatwany stan prawny. Czasem to wdrożenie bardziej zaawansowanego baneru cookiesowego może być tańszym rozwiązaniem niż rozsupływanie tych zawiłości prawnych. O tak bym to ujął.
– A co z opiniami? Bo ostatnio była taka sytuacja z restauracją w Zakopanem, która to jeszcze się nie otworzyła, natomiast już miała na swojej wizytówce na portalu Google 80 ocen: najlepsza pizza jaką jadłem, świetnie zostałem obsłużony i tego typu, no nieprawdziwe, zupełnie komentarze, które nie mogły się wydarzyć, bo po prostu ta restauracja jeszcze nie funkcjonowała. Czy coś za to grozi, Czy coś za taki kupowane opinie może temu przedsiębiorcy się stać?
– Zacznę od tego, że nie słyszałem akurat o tym case z Zakopanego, ale to nie jestem w szoku, bo o wielu innych tego typu słyszałem. Tak jak najbardziej kupowanie opinii teraz w ogóle od początku tego roku stanowi czarną praktykę rynkową. To tam najwyżej punktowane… Oczywiście tu punkty prowadzą do, tylko i wyłącznie wyższych administracyjnych kar pieniężnych. Działanie w kontekście Biznesowym absolutnie ani kupowanie, ani sprzedawanie takich opinii nie jest prawnie dozwolone. Co więcej, bo tak się może wydawać, że tam opinia. No, to to przynajmniej takie coś jest, ale, przecież jest jeszcze handel lajkami, Tak mówiąc w ogólności. No, i ten handel lajkami, jeżeli za tym idzie kwestia związana z jakimś towarem, albo usługą, również jest tu podciągnięty pod Taką praktykę, która większości przypadków właśnie zostanie oceniona negatywnie. Dodatkowo jeszcze w związku z Omnibusem: jeżeli mamy opinie u siebie na stronie, to musimy pisać: znaczy ten, kto zarządza tymi opiniami – może w ten sposób – jeśli mamy je na stronie, to powinien pisać: czy je weryfikuje. A jeśli tak, to w jaki sposób? I co więcej, jeżeli my sobie napiszemy, że je weryfikujemy, i w jakiś tam wysublimowany, wyszukany sposób, który wszystkich utwierdza w tym, że „nie no, te opinie muszą być prawdziwe”. A my, tak naprawdę weryfikujemy je byle jak albo co 8, to to też jest działanie które jest prawnie zakazane. Także myślę, że tutaj świadomość prawna. U konsumentów głównie pokażę, że od… Ostatnio były 2 kary bodaj, znaczy jedna na pewno, ale chyba obie spółki dostały już kary od prezesa UOKiK. Gdzieś w drugiej połowie zeszłego roku były wszczęte właśnie postępowania przeciwko spółkom, Nie wiem, właśnie chyba jedna z Krakowa była, które handlowały opiniami. Miały to po prostu jako usługa na stronie internetowej. Zresztą to nie jedyni bo takich stron, To też widziałem całkiem sporo, przynajmniej wcześniej. U niektórych to się czasami jakimś marketingiem szeptanym nazywało, natomiast tu też płynie z tego taka myśl. Dalej idąca: że w ogóle tworzenie przekazu marketingowego odpłatnego albo za jakąś taką gratyfikacją pod tytułem Barter, zniżki czy cokolwiek, gdzie my nie ujawniamy tego, że ktoś komuś zapłacił, to Wszystko są działanie nielegalne. I tu cofnę się do tych influencerów. Ale tyle co, bo na przełomie roku, tylko jakby nie jestem w stanie w tym momencie w głowie odtworzyć czy to było przed końcem czy czy zaraz na początku- były wszczęte postępowania przeciwko takim całkiem potężnym wydawcom prasy tutaj na naszym rynku. Związane z tym, że nie oznaczali prawidłowo reklam i że bardzo często można się było przeklikać na ich spółki zależne. W zasadzie portale, strony internetowe tych spółek z jakimiś określonymi produktami. A nigdzie nie było napisane, że to jest reklama. Także tu wiele, wiele, wiele wątków wchodzi w grę. Jeżeli chodzi o to… bo ja ujmę to tak, no, ja wiem, że zdecydowanie bardziej przekonamy konsumenta jeżeli damy tego zupełnie przypadkowego przechodnia czy tam internautę, który po prostu ochy i achy wyrazi na temat danego produktu, niż jeśli postawimy aktora, który wyrecytuje jakąś tam kwestię. No, ale to już takie czasy tworzenia takich podstępnych kampanii myślę, że… Czy powiedziałbym tak, skończyły się w tym sensie, że jest to już na pewno mocno piętnowane i obserwowane działanie przez urzędy. Nie mówię już o konsumentach, bo to chyba PRowo nie wychodzi najlepiej markom, ale z drugiej strony: No, myślę, że przedsiębiorcy, którzy jeszcze z tego korzystają, niebawem przestaną.
– Tak, chyba mamy już za sobą takie, czy powoli będziemy mieli ze sobą etap takich kampanii. Ostatni segment tej naszej rozmowy, czyli pytanie o gabinety kosmetyczne, kosmetologiczne. Wiemy, że sporo się w tym temacie zmieniło, ale istnieje dużo sprzecznych opinii w Internecie dotyczących tego co można reklamować, czego nie można. Czy w ogóle ta branża powinna się przestać reklamować? Gdybyśmy mogli powiedzieć, na czym polega ten problem? No, i co się zmieniło. Jak można się odnaleźć w tej nowej sytuacji?
– No, i ja powiem może w ten sposób, że od początku roku to w kancelarii głównie 2 tematy opiniujemy. To są właśnie reklamy. Tu, nie, tylko tych gabinetów czy medycyny estetycznej, bo ten zakaz jest szerszy, o czym zaraz, i te – klienci określają – ceny omnibusowe, czyli kwestie tego, jak się teraz Wskazuje ceny przy promocjach Wszelkiego rodzaju. W każdym razie do brzegu i do gabinetów medycyny estetycznej: Weszły 1 stycznia przepisy związane… zawarte w ustawie o wyrobach medycznych która weszła sobie tam w życie pół roku wcześniej. Przepisy dotyczące reklamy weszły w życie z 1 stycznia. A jeszcze przepisy przejściowe dają możliwość prezentowania obecnie już nielegalnych reklam, które zostały udostępnione przed 1 stycznia do 30 czerwca. To tak, jeżeli chodzi o ogólny zarys. Natomiast, co jest zabronione? No, bynajmniej nie tak, że jest zabronione Wszystko. Zakazy w ustawie są od strony wyrobów medycznych opisane, Natomiast stosuje się ją także do usług wykonywanych przy wykorzystaniu tych wyrobów medycznych i tych w branży beauty jest całkiem sporo, i tu dalej nie mamy takiej sytuacji, żeby wszystkie reklamy były zakazane, Jeżeli jest tam wyrób medyczny, Natomiast jeżeli wyrób medyczny jest nie przeznaczony dla laika, czyli mówiąc krótko, trzeba mieć formalne wykształcenie- nazwijmy to bardzo ogólnie medyczne- do tego, żeby z takiego urządzenia korzystać, to wtedy takiej reklamy prowadzić nie można. Nie można też w ogóle, jeżeli tam się pojawia, wyrób medyczny czy czy jako produkt do sprzedania, czy jako usługa, wykorzystywać tych fejkowych doktorów. Co myślę, że tam się całkiem często pojawiało w realu.
– Czyli aktor w Białym kitlu, który udaje po, prostu
– Ja myślę, że już weszliśmy na wyższy level, bo na ile zaobserwowałem pewne reklamy, to już się nawet bez białego kitla. Niektórzy nauczyli stwarzać takich wydźwięk, że to niby babcia, ale ale pani doktor, i siedzi właśnie w gabinecie swoim. Przynajmniej ja miałem odczucie takie, obserwując kilka reklam pod czasami tak już czysto ciemny, z czystej ciekawości zawodowej. Niektóre z nich oglądam.
– Wysublimowane te reklamy.
– Myślę, że tak, że to jest dobre określenie, natomiast tu się pojawiły zakazy, ale to na przykład: no, jest całkiem realna szansa na to, że kolejna branża będzie miała dalsze ograniczenia, bo obecnie akurat gdzieś tam przygotowuje dla klienta opinię prawną na temat tego, co będzie wynikać z przepisów dotyczących reklamy, suplementów diety, Jeżeli projekt ustawy gdzieś tam się wcieli… W życie. No. I ujmę to tak: mam takie wrażenie. Znaczy poza tym, że w Polsce jest teraz trend, że będziemy regulowali Wszystko, którego nie uważam za dobry trend. Tak w ogólności, to też duży nacisk jest na regulowanie pewnych kwestii w reklamie i marketingu, a to z tego powodu, że. No. Często ludzie się dają mocno nabrać ze względu na to, że, żeby prawidłowo pewne rzeczy ocenić, trzeba mieć wiedzę specjalistyczną. A tak jak rozmawialiśmy poprzednio na trochę inny temat, tylko nie będąc specjalistą, no trudno pewne rzeczy ocenić, Trudno jest zrobić samemu. A w przypadku nie wiem, wyjścia na zakupy czy podejmowania, Nie wiem decyzji do skorzystania z jakiegoś zabiegu, W branży beauty, to nie wiem, ile osób się radzi specjalisty. A jeżeli się nawet radzi, to pytanie, czy ten specjalista, który firma udział w zysku, czasem stuprocentowy, od później przeprowadzanego zabiegu, zawsze udzieli nam tej informacji w pełni, takiej, jak dostalibyśmy od osoby, która z tego tytułu nie ma żadnych benefitów. O, tak, tak, tak, to najbardziej naokoło mogę powiedzieć.
– Warto pamiętać o tych wszystkich aspektach. O których mówił Piotr, bo dzięki temu po prostu zaoszczędzisz. Zaoszczędzisz chociażby na karach, jeśli prowadzisz właśnie biznes. Bardzo serdecznie dziękuję, Piotrze, za podzielenie się tymi wskazówkami.
– Polecam się na przyszłość. Dzięki wielkie za rozmowę.
– Dziękuję również Tobie Słuchaczu. Dziękujemy za wysłuchanie tej rozmowy do końca. Jeśli interesują cię informacje, takie jak te właśnie, przydatne w codziennym rozwiązywaniu problemów polskich przedsiębiorców, to oczywiście zachęcam Cię do słuchania innych rozmów na kanale Przyspiesz Biznes. A jeśli ta rozmowa ci się podobała, to oczywiście nie obrazimy się, jeśli dasz nam łapkę w górę, skomentujesz, powiesz co ty myślisz na ten temat lub po prostu podaj dalej nasz odcinek, aby inni dowiedzieli się również o tych nowych przepisach i tych dobrych praktykach w biznesie. A na dzisiaj już koniec. Do usłyszenia i do zobaczenia.
– Bardzo dziękuję i do zobaczenia.